Pług - świeca - stanie na głowie ---- wrażenia

   Czyli jak udało się pokonać własny strach. I wreszcie świat "wywrócił się" do góry nogami w kontrolowany sposób! Chciałabym opisać Wam pewien moment, w którym zmienia się podejście do życia, zdecydowanie na bardziej optymistyczne. Moment przełamania się.

   Jak świat szeroki i oceany głębokie, od zawsze bałam się stanąć na rękach przy  całkowicie wyprostowanych ramionach. Po pierwsze nie mogłam się przemóc z uniesieniem drugiej nogi w kluczowym momencie wchodzenia do pozycji przy ścianie. Po drugie, jak tylko świat stawał mi "do góry nogami", zaraz odczuwałam silną potrzebę oparcia stóp z powrotem o podłogę. Po trzecie bałam się, że moje kruche dłonie nie wytrzymają uniesienia 53 kg wagi. Bałam się o nadgarstki, bałam się o szyję, nie mogłam "wywindować" nóg do góry i nikt mi w tym nie mógł pomóc.Wierzyłam w mity. Nie pomagały nawet treningi "Skazanego na trening" oraz miła zachęta ze strony trenerów na siłowni. Do czasu...

   Dzisiaj się przełamałam. Było trudno, chociaż coś pchało mnie mocno do celu. Nie chciałam już dłużej pielęgnować obaw o własnej słabości. Wycofywać się. Od dłuższego czasu coś się w moim  życiu kotłuje. Szukam własnego miejsca w świecie, własnej ścieżki i dlatego wybrałam jogę zamiast dalszego parcia na sporty siłowe. Nie chcę się już siłować z własną naturą. Nie chcę żyć w "wypomadowanym" świecie szpanerskich siłowni. Szukam autentyczności w dyscyplinie sportu, fitness czy filozofii (są różne określenia dla różnych aktywności fizycznych). Nie chcę rywalizować i brnąć dalej w ten szaleńczy wyścig do fizycznego celu.  Takie rywalizowanie nie wyzwala we mnie prawdziwej energii pomagającej w osiągnięciu czegoś czego bardzo pragnę.
Świeca
                      
     Jakiś czas temu koleżanka poleciła mi fantastyczną  Akademię Jogi i Harmonijnego Rozwoju (Foksal oraz Bracka). Znalazłam tam niesamowity klimat (spokój, wyciszenie, odprężenie, prawdziwą harmonię) a przede wszystkim ludzi, którzy tworzą tą szkołę -  cudownych nauczycieli jogi.

  Dzisiaj stanęłam na głowie dzięki Joannie, która jakimś zupełnie niesamowitym sposobem wprowadziła mnie do pozycji, czysto technicznie, pilnując i asekurując podczas każdej sekwencji ruchu.Wytrzymałam dłużej niż 30 s. Uniosłam ciężar cielska i ciężar strachu rozproszył się na zawsze.

Zrozumiałam jedno.

    Nauka wraz z drobnymi postępami to prawdziwa radość, która rozpiera cię dając autentyczną pozytywną energię w Twoim życiu. Ta radość jest ważniejsza od rywalizacji. Rywalizacja tłamsi 100 % Twoich możliwości. Podnosi adrenalinę, która zabija prawdziwą koncentrację i wyciszenie.
Skupienie na płynności ruchu, odczuciach płynących z Twojego ciała oraz siła Twojego umysłu z jaką kontrolujesz świadomie każdy etap ruchu w asanie. 
W doskonaleniu tej kontroli ruchu, płynności oraz pięknie całego procesu, kryje się prawdziwa satysfakcja z praktykowania dowolnej dyscypliny sportu, aktywności fizycznej lub ćwiczeń.
                         
                         
  Pług



Najlepiej położyć barki na dwóch złożonych na 1/4 kocach. Głowa znajduje się na podłodze/macie.
Z pługa wychodzisz do świecy unosząc najpierw jedną nogę i powoli dołączając drugą - pionowo w górze. 
Dłonie kładziesz na plecach nad nerkami i pod dolnymi krawędziami łopatek. 
Łokcie wkładasz w pasek - pętlę, tak by nie uciekały na zewnątrz- znajdują się równolegle do siebie.

 Z pozycji pługa przechodzisz do świecy



















   Na razie nie pokażę Wam jeszcze stania na głowie na blogu. Napiszę o tym w odpowiednim momencie, kiedy będę już potrafiła spokojnie wchodzić w tą pozycję. Gdy stanie się ona dla mnie tak naturalna jak płynny oddech dla biegacza mknącego przez łąki, parki, miejskie ścieżki...


TO początek drogi. 
Początek praktyki. 
W życiu nic nie dzieje się szybko. 
Do dobrych, cennych rzeczy dochodzimy powoli i cierpliwie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP